Słońce zaczyna chować
się za horyzontem, a powietrze staje się coraz chłodniejsze. Siedzę oparta o
stary dąb i płaczę. To wszystko jest zbyt bolesne...
- Pyreno Lucrezio,
czy oficjalnie zostaniesz moją dziewczyną? - spytał mnie Armand, pokazując mi
prześliczną bransoletkę z dwoma połączonymi serduszkami.
- Tak. - odparłam z
uśmiechem.
Richelieu zapiął
bransoletkę na moim nadgarstku i czule pocałował.
- Co powiesz na
romantyczny wypad do kina, na kolację... - zaproponował.
- Chętnie. -
zgodziłam się i chwyciłam go za rękę.
Ruszyliśmy powoli w
kierunku centrum, gdzie znajdowało się kino. Wybraliśmy komedię romantyczną.
Było cudownie.
Biorę do ręki mały
kamyczek, leżący obok mojej stopy i wykonuję zamach, aż wpada do rzeki. Targają
mną różne emocje, ale wszystkie negatywne.
Smutek ~ po ponownym
rozstaniu.
Złość ~ z własnej
głupoty, za to, że dałam się oszukać.
Zazdrość ~ bo Casey ma
dziewczynę.
Rozczarowanie ~ bo
mówił, że kocha.
- Kocham Cię, Rena. - usłyszałam z ust Casey'a
i nie wiedziałam co powiedzieć. Pozwoliłam rozpłynąć się jego słowom w
powietrzu i wyryć się w moim sercu.
Była noc. Leżał w
moim łóżku, a ja siedziałam na nim okrakiem, bawiąc się pasemkiem jego włosów.
Czułam na skórze jego nieco szorstkie od gry na gitarze palce, które powoli
‘wędrowały’ po moich plecach coraz niżej. Próbował ściągnąć moje szorty do
spania.
- Casey, lepiej
nie. - wyskoczyłam z łóżka bez wytłumaczenia i ubrałam koszulkę w pośpiechu.
Nie chciałam go
ranić, ale nie byłam na to gotowa. Wstydziłam się blizny, którą mam nad udem.
- Okay, rozumiem. -
Moreta usiadł na skraju łóżka i wciągnął na siebie swoją bluzkę. - Pojadę do
siebie. - wstał i wyszedł.
Opadłam na łóżko i
schowałam twarz w poduszki. Łzy znów spływały po moich policzkach.
Podnoszę się spod
drzewa i podchodzę bliżej rzeki. Zrywam z szyi łańcuszek od Richelieu i rzucam
go przed siebie. Wpada do wody i znika. To samo robię z bransoletką od niego.
Oddycham głęboko i zamykam na chwilę oczy. Ostatni rok mojego życia przemyka mi
przed oczyma. Otwieram oczy i zdecydowana staję na krawędzi.
- Raz... Dwa... -
liczę, by wykonać skok i raz na zawsze opuścić ten świat.
- Rena, nie rób tego!
- słyszę za plecami znajomy mi głos.
Nic nie mówię tylko podbiegam
do niego i mocno się wtulam.
To Casey przyszedł! On zawsze wie kiedy!*-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next