Z samego rana zaczynam
się szykować. Pod toną makijażu maskuję podkrążone, od całonocnego płakania,
oczy. Usta podkreślam delikatnym różowym błyszczykiem, a włosy jak zwykle
zostawiam rozpuszczone. Wciągam na siebie ulubione legginsy, a do tego koszulkę
Casey'a, którą podkradłam mu kiedyś w trasie. Próbuję się uśmiechnąć, ale na
mojej twarzy ciągle widnieje grymas. Poddaję się i schodzę coś zjeść.
Punktualnie o 10
wstawiamy się z Nią na kolejnym akustycznym show. Miranda i Iain szykują
instrumenty, a Casey'a nigdzie nie ma. Z każdą chwilą czuję coraz większe
wyrzuty sumienia. Nie powinnam była tak gwałtownie reagować. Powinnam wszystko
mu wyjaśnić.
- Hey Violet,
zaczynacje za pięć minut. - słyszę głos organizatora za plecami.
- Nie możemy wystąpić
bez Casey'a. - oznajmiam, a wszyscy patrzą na mnie.
- Damy radę. Miranda
na pewno sobie poradzi. - Nia obejmuje mnie ramieniem. - Ty też dasz sobie
radę. - uśmiecha się do mnie i kieruje się na swoje miejsce.
Zaczynamy od
najnowszych piosenek. Jakoś tam nam wychodzi, jednak bez Morety to nie to samo.
Po występie wszyscy
jak zwykle idziemy do mojego i Nii domu. Gdy siostra szykuje z Iainem i Mirandą
posiłek, wsiadam na rower i jadę do domu Morety. Pukam do drzwi i czekam
chwilę, aż się otwierają.
- O, Rena. - mama
chłopaka wita mnie. - Jest u siebie. - dodaje, uprzedzając moje pytanie.
Kieruję się schodami
na piętro i delikatnie stukam do drzwi. Uchylam je lekko i zaglądam do pokoju.
Casey całuje się z tą dziewczyną, z którą siedział wczoraj w kawiarni. Zaciskam
oczy, by powstrzymać łzy i wracam do salonu.
- Niech mu pani
przekaże, że ma do mnie zadzwonić. Jest teraz zajęty, a chodzi o zespół. -
oznajmiam i ruszam do wyjścia.
- Dobrze. A nie
zostaniesz na obiad? - proponuje jego rodzicielka.
- Może innym razem. -
odpowiadam i wychodzę.
Wsiadam z powrotem na
rower i jadę nad rzekę. Tam zatrzymuje się, opieram rower o stary dąb i osuwam
się na ziemię. Pozwalam łzom swobodnie spływać po mojej twarzy. Najpierw Armand
złamał mi serce, a teraz Casey. Jedyne co ich różni to to, że jeden zrobił to
tak po prostu, bo chciał, a drugi odtrącony, z rozpaczy.
Casey zachował się okropnie! Olał zespół dla jakiejś laski!
OdpowiedzUsuńBiedna Rena :(
Ale to po części jej wina.
Pozdrawiam i czekam na next.