Przez cały kolejny
tydzień Armand bardzo się stara. Co prawda Nia nie jest zadowolona z mojej
decyzji, jednak musi ją zaakceptować.
- Jak się ma mój
najliczniejszy motylek? - pyta chłopak, obejmując mnie od tyłu.
Umówiliśmy się w
parku, tam gdzie zwykle, pod wysokim dębem.
- Bardzo dobrze. -
odwracam się twarzą do niego i czule całuję.
Jest ode mnie o głowę
wyższy, więc muszę wspinać się ma palcach.
- Co powiesz na obiad
w ulubionej restauracji? - pyta, łapiąc mnie w tali.
- Chętnie. -
odpowiadam i ruszamy w stronę wyjścia z parku.
Podczas posiłku
dowiaduję się, że idzie dziś do swojego kumpla na urodziny i chcę bym wybrała
się z nim. Zgadzam się, gdyż chcę mieć go na oku.
Wieczorem spotykamy
się pod moim domem i wynajętą limuzyną jedziemy na miejsce. Uroczy
jednorodzinny dom pod LA.
- Udanej zabawy. -
życzy nam gospodarz na wejściu.
Rozglądam się i widzę
cały ogrom ludzi. Niektórzy już są pijani.
- Armand, chodź. Ktoś
chce z Tobą porozmawiać. - jeden z gości podchodzi do nas, chwyta chłopaka za
rękę i ciągnie za sobą.
- Zaraz wracam. -
Richelieu cmoka mnie w policzek i odchodzi.
Idę za nim, w sposób
aby mnie nie zauważył. Nie ufam mu na tyle by tego nie robić. Chowam się za
jedną z doniczek paproci i obserwuję ukochanego. Na początku to tylko zwykła
rozmowa, ale potem... Nie sądziłam, że znów posunie się do zdrady. Na oczach
tego kumpla i jeszcze kilku innych osób zaczął namietnie całować wysoką
blondynkę, jednocześnie się do niej dobierając.
- Co to ma znaczyć? -
pytam, podchodząc do nich.
Znów dałam się nabrać.
Głupia, głupia, głupia.
- Rena, daj mi to
wyjaśnić... - Richelieu podnosi z podłogi swoją koszulkę i podchodzi do mnie.
- Odpuść sobie. Teraz
to naprawdę koniec. - odwracam się na pięcie i wychodzę.
Łzy spływają po moich
policzkach, zostawiając na nich mokre ślady. Idealny makijaż rozmywa się.
Drżącą ręką wyciągam z torebeczki telefon i wybieram numer do Casey'a.
- Możesz po mnie
przyjechać? - pytam, gdy słyszę jego zmartwiony głos w słuchawce.
Ojej, wiedzialam, że Żabojad ją znów oszuka! Oni tak mają.
OdpowiedzUsuńCiekawe czemu Cas taki smutny w głosie...
Pozdrawiam i czekam na next.