niedziela, 25 grudnia 2016

2.

Ze specjalnymi życzeniami świątecznymi dla wszystkich czytelników!

Otwieram oczy, jest już ciemno. Biorę do ręki telefon i sprawdzam godzinę. Jest druga w nocy. Wstaję z kanapy, zabieram kocyk i idę do kuchni. Zrobiłam się nieco głodna. Od zerwania nie zjadłam ani grama. W lodówce znajduję papierową torebkę z piekarni i wyciągam ją. W środku są fornetki, które Armand podarował mi dzień przed rozstaniem.

- Jesteś taka urocza... - powiedział, ścierając kciukiem nadzienie wiśniowe z mojego kącika ust.
Zabrał mnie wtedy do swojej rodzinnej piekarni. Jego ojciec jest francuzem, a jego matkę poznał podczas rocznego stypendium w USA. Zakochali się w sobie, wzięli ślub i otworzyli pierwszą francuską piekarnię w Stanach, a dokładnie na przedmieściach Los Angeles.
- Dziękuję... - spuściłam wzrok zawstydzona. Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. - Dobre te fornetki... - dodałam po chwili I ugryzłam kolejny kawałek ciastka.
- Cieszę się, że Ci smakuje. Kiedyś to będzie nasza wspólna piekarnia... - delikatnie chwycił moją dłoń leżącą na stoliku.
- Kiedyś... - westchnęłam i zabrałam dłoń. Zbyt krótko się znamy. - Wiesz... Chyba będę musiała się zbierać. Siostra pewnie będzie się martwić. - wstałam od stolika.
- Odprowadzę Cię, zaczekaj chwilę. - ruszył na zaplecze, a kilka minut później szliśmy obok siebie na przystanek autobusowy, rozmawiając o wszystkim i o niczym.

Odkładam torebkę z ciastkami i siadam na szafkę. To wszystko jest tak bolesne... Mówi się, że czas goi rany... Może i tak, tylko ile musi go upłynąć? Rok? Dwa? Tego nie wiem, ale wiem, że musi minąć choć trochę abym zapomniała.
Zeskakuję z szafki i ruszam do sypialni. Kładę się na łóżku i tępo wpatruję się w sufit. Pod szklanym żyrandolem wiszą małe srebrne i złote serduszka z blaszki, które kiedyś Nia podarowała mi na święta. Kochana z niej siostra... Zamykam oczy, liczę do trzech i otwieram je ponownie. Wybieram numer do Casey'a i czekam aż odbierze. Potrzebuję się gdzieś wybrać, ale tak aby rodzina nie widziała, więc pozostaje mi tylko on. Kumpel, z którym często się kłócę, ale nadal jest tym najlepszym, na którym zawsze mogę polegać.

1 komentarz:

  1. Fornetki *-* Ona taka słodziutka jest. Jak te ciastka.
    I jak Nia.
    Casey dobry na wszystko. Tak to go bluzga, a tak kocha.
    Pozdrawiam i czekam na kolejne Renki :)

    OdpowiedzUsuń