niedziela, 15 stycznia 2017

5.

Po występie w studiu jedziemy całym zespołem do mojego i Nii domu. Siostra prawdopodobnie poprosiła wczoraj matkę, aby coś nam przygotowała, lecz nie zastajemy w lodówce nic.
- Może zamówiony pizzę? - proponuje Nia.
- Pewnie. - odpowiada Casey. - I pamiętaj, wegańska dla Reny. - dodaje, uśmiechając się do mnie.
- Okay. - dziewczyna wybiera numer do pizzerii.

Pół godziny później siadamy w salonie i zajadamy się ciepłą pizzą, popijając colę. Rozmowa jest ożywiona. Wymieniamy się pomysłami na nowe piosenki, teledyski itd., a także dyskutujemy o gustach m.in. smakowych.

Słoneczny październik. Siedziałam u Richelieu w piekarni i testowałam nowe smaki fornetek.
- Jesteś cudowna w tej pracy. - Armand podszedł do mnie i czule pocałował w usta. Był to krótki, ale miły pocałunek.
- A kto by nie był? - odparłam ze śmiechem i zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Może i tak, ale Ty jesteś najlepsza. - ponownie mnie cmoknął.
- Przesadzasz. - zmarszczyłam nos, tak jak lubił.
- Ja? No co Ty, Rena... - złapał mnie za pośladki i posadził na blat. - Francuz nigdy nie przesadza.
- Ale Ty jesteś nim tylko w połowie...
- Oj ciś... - przyłożył mi palec do ust, a pozostałym muskał mój policzek.
Gdyby wtedy do piekarni nie wróciła jego matka, pewnie na tym by się nie skończyło.

Tego wieczora wszystkich udajemy się na imprezę do Iaina. Alkohol leje się litrami, a muzyka z głośników słyszalna jest kilka przecznic dalej. Nia zniknęła mi z oczu zaraz na samym początku, a Miranda udała się do domu przed 23. Casey dzielnie dotrzymuje mu towarzystwa przez cały noc. Tańczy ze mną czy idzie po przekąskę. Około 2 w nocy żegnamy się z gośćmi i wychodzimy z domu basisty. Idziemy ulicą, głośno rozmawiając i śmiejąc się, gdy nagle z jednego z zaułków wybiega dwóch zakapturzonych chłopaków. Jeden z nich atakuje mnie, drugi Casey'a. Gdy udaje mi się znokautować chłopaka, rzucam się Morecie na pomoc. Ściągam napastnikowi kaptur i jestem w szoku.
- Armand?

1 komentarz:

  1. Co ten Armand jeszcze chce!? Powinien dać jej spokój. A nie, już wiem! Moreta mu zabrał tak dobrego testera fornetek ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejne przygody Reny :*

    OdpowiedzUsuń